Świnoujście - spacer
Źródło: Obraz Beata Kamińska z Pixabay

Polska - Świnoujście na weekend, czy to da się zrobić jadąc 700 km z Olkusza?

14 Października 2020

Czy można zrobić weekendowy wypad do oddalonego o ponad 700 km od Olkusza - Świnoujścia? Pozwiedzać? Być na plaży? Uprawiać turystykę kulinarną? Odpocząć? Nierealne ale próbujemy... .

Świnoujście, Wolin, Uznam, Karsibór

Czasu mamy mało, tak naprawdę niepełny weekend, bo zaczynamy w piątek o 17:00. Cele wyjazdu są dwa: spotkanie z przyjaciółmi i posmakowanie Świnoujścia. Do przejechania jest 708 km, tak wskazuje Google maps, który do tej pory nie zawodził. Wyjeżdżamy z godzinnym poślizgiem, oprócz sporego odcinka drogi, który mamy do przejechania czeka nas krótka przeprawa promowa. Nie każdy zapewne wie, że Świnoujście leży na 44 wyspach przeciętych rzeką Świną, z czego zamieszkane są tylko 3 największe: Uznam, Wolin, Karsibór. Świnoujście to bardzo ciekawe miejsce: oprócz nietypowego rozmieszczenia ma również niestandardowe położenie. Od południa graniczy z przepięknym Zalewem Szczecińskim (idealne miejsce na SUP - jeśli ktoś pływa), od północy z Bałtykiem, od zachodu z Niemcami, dodatkowo jest jednym z 4 kluczowych portów w Polsce. Nie trzeba nikomu wyjaśniać, że miejscowości przygraniczne są zawsze wielokulturowe, rożne aspekty życia przenikają się nawzajem.

Świnoujście - wiatrakŚwinoujście - wiatrak
projektwypoczynek.pl

Prom, Karsibór, Warszów

Realizujemy nasz plan. Jedziemy, rozmawiamy, słuchamy muzyki, planujemy nasz pobyt. Jedziemy szybko, ja jestem kierowcą, lubię prowadzić, lubię zdecydowaną, dynamiczną jazdę - więc podróż mija nam gładko i oczywiście bezpiecznie. Wybrałyśmy trasę dojazdu przez Wrocław, Świebodzin, pomimo iż jest dłuższa kilometrowo to jest krótsza pod kątem czasu dojazdu. Jeśli ktoś podróżuje turystycznie w ciągu dnia, przeprawę należy odbyć przez jednostkę promową Karsibór - dedykowaną dla turystów. W godzinach nocnych, można korzystać tylko z promu przeznaczonego dla mieszkańców - Warszów. W ciągu dnia promy pływają co chwila, przeprawa trwa kilka minut, w nocy natomiast dużo rzadziej co 40-minut.

Przyjeżdżamy jest 1:46, prom właśnie odpłynął. Zmęczenia daje się we znaki, 700 km pokonane w 7 godzin i 40 minut. A przed nami znalezienie lokalizacji biura visit baltic - za pośrednictwem którego rezerwowałyśmy apartament, aby dostać się do sejfu z naszymi kluczami. Potem już tylko pozostaje przejazd do naszego apartamentu z widokiem na port, położonego w turystycznej części wyspy Uznam.

Lokujemy się w przyjemnym, obszernym mieszkaniu z przeszkloną ścianą, która umożliwia podziwianie przepięknego, nocnego widoku portu. Co ciekawe wyspa Uznam jest zamieszkała przez 80% mieszkańców - 40 000-ego Świnoujścia. Sama wyspa liczy 380 km2, a tylko 40 km2 należy do Polski, pozostała część leży po stronie niemieckiej. Świnoujście graniczy w tym miejscu z niemieckim uzdrowiskiem Ahlbeck - który, oczywiście planujemy odwiedzić. Ku naszemu zadowoleniu koronawirus - póki co nie zaznacza tutaj swojej obecności, otwarte przejście graniczne dla ruchu kołowego jest dostępne bez żadnych kontroli i utrudnień. Czujemy się jakby rok 2020 się zdarzył :). Teraz pozostaje już tylko sen i regeneracja po podróży. Zasypiamy zmęczone ale podekscytowane.

Dzień zaczynamy domowym śniadaniem. Mamy plany spacerowe - Bałtyk jesienią robi wrażenie. Mało ludzi, nie ma parawanów, nic ani nikt nie zasłania widoku plaży, morza, ptaków, nieba. Wieje wiatr, ale słońce przebija się przez chmury, więc kolory do robienia zdjęć są przepiękne. Celem naszej wycieczki jest wiatrak - i jest to właśnie wiatrak nie latarnia. Naszym przewodnikiem jest lokales - więc poznajemy Świnoujście z perspektywy osoby, która tu mieszka i pracuje od kilku lat.

Notabene to chyba najlepsza opcja zwiedzania jakiegokolwiek miejsca, kiedy przewodnikiem jest osoba, która w nim mieszka ale nie mieszkała zawsze. Taki człowiek zna lokalne smaczki i niuanse, ale ma inną perspektywę bo widzi inaczej niż jednostka, która wychowała się w tym miejscu. Jest wiatrak, jest wiatr, są piękne zdjęcia. Jest uśmiech i radość, ze spotkań, rozmów, zmiany otoczenia, jest delektowanie się naturą, słońcem. Jest świat bez koronawirusa - coś czego chyba teraz wszyscy potrzebujemy.

KobietyKobiety
projektwypoczynek.pl

Zmierzamy na obiad, przewiane wiatrem, pomuskane słońcem, nasycone rozmowami i głodne jak wilki, trafiamy do sympatycznej, dobrze wyglądającej restauracji Promenada - zlokalizowanej właśnie przy promenadzie. Zamaskowana ale uśmiechnięta i wesoła obsługa zaprasza nas do dezynfekcji rąk i zaraz potem do cieplutkiej restauracji. Pachnie pięknie, możemy wejść z naszym czworonożnym pupilem - więc jest naprawdę miło. Jest nas 6-óstka plus przystojny 9-latek - więc zamówienie jest mocno urozmaicone, od wegańskich burgerów po zupy rybne. Ja zamawiam zupę rybną i talerz ryb do spółki z naszą przewodniczką, która jest tutaj stałym bywalcem i szczerze poleca to miejsce. Generalnie jedzenie smakuje jak u nowoczesnej wege babci, która gotuje pysznie ale zdrowo, podane jest jak w MasterChefie a wygląda jak dzieło sztuki. W zasadzie zmysły smaku, wzroku i węchu są dopieszczone. Nie wspominając o naszych żąłodkach. Ponieważ wymiana kulinarna między talerzami trwa - postanawiamy że jutro musimy to wrócić bo każdy chce spałaszować danie sąsiada. Wracamy, zmęczone, usatysfakcjonowane. Czeka nas miły wieczór z intelektualnymi wyzwaniami i nietypową relaksacją. Drugi dzień naszej podróży, a pierwszy pobytu na miejscu dobiega końca.

Ahlbeck - niemieckie uzdrowisko

Niedziela wita nas pięknym wschodem słońca, bez porannego spaceru nie ma opcji aby zasiąść do śniadania. Wymykamy się we dwie - bo w tłoku nie ma przyjemności delektowania się budzącym miastem. Świnoujście znów pokazuje nam swoje inne oblicze, piękne kamienice, zadbane parki, kameralne cafeterie. Zdjęcia ze wschodem w tle to wisienka na torcie tego udanego poranka. Wracamy na ciepłą, domową jajecznicę. Szybkie pakowanie i ruszamy za granicę - przed nami perspektywa rozkoszowania się niemieckim Ahlbeckiem.

AhlbeckAhlbeck
projektwypoczynek.pl

Docieramy dosłownie w kilka chwil, niezauważalnie przekraczamy granicę państwa polskiego. Krajobraz praktycznie się nie zmienia, zmieniają się tylko tablice rejestracyjne na mijanych samochodach. Po kilkunastu minutach wjeżdżamy do przytulnego, pięknie zagospodarowanego uzdrowiska. Ciepła, kameralna ale bardzo dystyngowana starówka otula nas i czaruje swoją niewymuszoną elegancją. Ład i porządek, przemyślana organizacja przestrzeni, przepiękne pensjonaty wybudowane w unikalnym stylu, który zachowały pomimo upływu czasu zapierają dech w piersiach. A to dopiero początek naszych wrażeń. Historia Ahlbecku sięga XVII wieku, ale obecny wygląd uzdrowisko zawdzięcza przebudowie z lat 90-tych poprzedniego stulecia. Klasyczna nadmorska architektura to biała zabudowa poprzecinana beżami, błękitami, które stanowią tło dla prostokątnych okien i strzelistych wieżyczek. Wszystko do siebie pasuje, komponuje się z przyrodą, Bałtykiem - tworząc atrakcyjne miejsce do wypoczynku zarówno latem i zimą. Wycieczkę kończymy na zabytkowym molo z 1899 roku, ostanie zdjęcia, zakupy, pyszny obiad. I ruszamy w podróż. To był udany czas, dobrze spędzone kilkanaście godzin z których wycisnęłyśmy jak z cytryny każdą kroplę wrażeń. Przed nami 700 km, a w głowie plany na kolejny wyjazd, choćby na weekend...

„Nie byłam wszędzie, ale wszędzie na pewno jest na mojej liście” – Susan Sontag

Następny artykuł