Płyń z prądem, ale najpierw dowiedz się gdzie chcesz płynąć.
Od zawsze w kulturze istniały sprzeczne przekazy odnośnie tego, jakie podejście dożycia jest efektywne czy prawdziwe. Oczywiście nie istnieje coś takiego, jak jedna dobra dla wszystkich recepta.
Jednym z przekazów, z jakimi możemy spotkać się w naszej kulturze, jest powiedzenie „Jeżeli chcesz rozśmieszyć Pana Boga, powiedz mu o swoich planach". W czasie lock down przywołała je jedna z moich znajomych, opisując jak pandemia zniweczyła jej plany wyjazdu do Indii. Z kolei zaprzyjaźniona psychoterapeutka, gdy jej o tym opowiedziałam, stwierdziła, że plany zawsze warto mieć i zazwyczaj udaje się je realizować, czasem tylko z opóźnieniem i nieco zmodyfikowanej formie.
Czy warto więc planować, skoro nigdy nie wiadomo, czy dana wizja się ziści?
Na pewno bardzo ważne jest, żeby wiedzieć o sobie dwie rzeczy. Po pierwsze, jakie są moje prawdziwe potrzeby i wartości - czy jest przede wszystkim kariera, rodzina, może działalność społeczna czy pasja, jak na przykład sport czy podróże.
Jak będę wiedziała, co jest dla mnie ważne w życiu, kolejnym etapem jest zarysowanie kierunku. Najpierw na bardzo ogólnym poziomie. Jeżeli skupiam się na pracy - to czy zależy mi na awansie pionowym, zarządzaniu ludźmi czy raczej na byciu ekspertem w swojej dziedzinie? Czy chcę pracować u kogoś czy za kilka lat planuje otworzyć własny biznes? Dlaczego teraz, dlaczego za kilka lat? Jeżeli najważniejsza dla mnie jest rodzina, czy jestem gotowa pozostawać na mniej prestiżowym stanowisku, czy przez jakiś czas nie pracować, na przykład dopóki dzieci są małe? Jeżeli kocham podróże sport i jest to coś, co daje mi największą radość, jak planuję dzielić mój czas między pasję a pracę zawodową (oczywiście jeżeli nie jest to to samo), rodzinę.
Czy moje obecne życie jest zgodne z moimi wartościami, czy chcę wprowadzić zmiany i jeżeli tak, to w jakim okresie czasu? Obecnie żyjemy w kulturze typu instant - tempo życia jest ogromne, Internet sprawił, że wiele informacji, rzeczy możemy mieć niemal natychmiast. Tymczasem w życiu jest tak, że czasem trudno w jednym czasie pogodzić wiele jakości - na przykład opiekę na małymi dziećmi, rozwój zawodowy i podróże. Nie mówię, że jest to niemożliwe, ale jest to wyzwanie, i żeby wszystko to mogło się udać, niezbędne są dobre zasoby - wspierający partner i rodzina, zasoby finansowe. Stąd, jeżeli nie mamy bardzo dobrych zasobów społecznych i finansowych, realizacja niektórych aspektów będzie musiała zaczekać. I warto określić sobie ile jestem w stanie czekać.
Dopiero, jak znam swoje wartości i kierunek, w jakim chcę podążać, przychodzi czas na formułowanie bardziej konkretnych planów.
A co z płynięciem z prądem i poddaniem się przepływowi życia?
Jeżeli znam siebie, swoje potrzeby, mam dobrą podstawę, żeby z otwartością, świadomie przyjrzeć się temu, co niesie życie. Czy okoliczności zewnętrzne sprzyjają i swobodnie wędruję w wybranym przez siebie kierunku? Czy jest tak, że nic nie układa się tak, jakbym w danej chwili chciała? Nawet jeżeli obecnie jest trudniej, możemy odnieść to do dalszej perspektywy czasowej, pięć, dziesięć lat. Czy to co się dzieje przekreśla kierunek w jakim chcę podążać, czy za pięć lat obecne trudności będą miały znaczenie? Rzadko kiedy jest tak, żeby obecne problemy całkowicie przekreślały możliwość podążania za swoimi marzeniami w dłuższej perspektywie czasowej. Trudności i porażki są częścią życia, wspólną wszystkim ludziom.
Możemy więc wyobrazić sobie poddanie się przepływowi życia, jako elastyczność, otwartość, na to co przynosi życie, czasem może to być o wiele lepsze od tego, co sami da siebie zaplanowaliśmy. Bez tracenia z oczu naszego kierunku i jakości, które są dla nas najważniejsze, ze świadomością, że te wartości i kierunek będą również zmieniać się w ciągu życia.
Następny artykuł