Fuerteventura - wyspa wiatru, kóz i niekończących się plaż.
Wyjątkowa wyspa na Atlantyku, oddalona jedynie 100 km od Afryki. Czym się wyróżnia? Dlaczego w jednych wzbudza zachwyt a inni uważają ją wręcz za nudną i nieciekawą?
Sama zastanawiam się dlaczego akurat Fuerteventura skradła moje serce... Druga co do wielkości, najstarsza i najdłuższa z Wysp Kanaryjskich. Kiedy wsiedliśmy do autokaru wiozącego nas z lotniska do hotelu na południu wyspy, pierwsza rozmowa jaką miałam okazję usłyszeć wyglądała mniej więcej tak: „hmm nie muszą kosić trawy... ale im dobrze, na pewno nie mają tu kleszczy". Tak właśnie to wygląda, amatorzy bujnej zieleni i kwitnących ogrodów niekoniecznie będą zachwyceni. Wyspa jest wulkaniczna, dominują pustynne krajobrazy, jeden zbliżony do drugiego.
Miłośnicy nocnych szaleństw również się zawiodą. Najbardziej imprezową, o ile można ją tak w ogóle nazwać, jest miejscowość Corralejo na północy, a daleko jej do Playa del Ingles na Gran Canarii czy Playa de Las Americas na Teneryfie.
Możliwości zwiedzania też są dość ograniczone w porównaniu z resztą Wysp Kanaryjskich: pierwsza stolica wyspy Betancuria, jaskinie wydrążone w klifach w miejscowości Ajuy, Playa de Sotavento, słynne wydmy w Corralejo czy tajemnicza plaża Cofete.
Dlaczego więc wciąż wracam myślami do pobytu na wyspie?
Bo to jedno z nielicznych miejsc, które pozwoliło mi się kompletnie zresetować. Odpoczęłam, wyczyściłam myśli, zapomniałam o stresie. Nie musiałam stać w korkach i ledwie się mijać z innymi na chodniku. Wokoło spokój, cisza, urokliwe miejsca, nastrojowe miejscowości i te widoki... Do tego ten niesamowity klimat - tutaj nie odczuwa się upałów a ja nie znoszę się męczyć w ukropie. Jest czym oddychać, cały rok można się tu spodziewać temperatur nie spadających w dzień poniżej 20 stopni.
Port w Morro Jable na południu Fuerteventury
projektwypoczynek.pl zdjęcie prywatne - Dorota Piasny
Miałam szczęście mieszkać wg mojej oceny w najładniejszej miejscowości na wyspie - Morro Jable. To znany kurort położony na półwyspie Jandia. Wzdłuż tego miasteczka portowego ciągnie się promenada prowadząca aż do klimatycznego starego centrum.
Z głową w chmurach
Dałam się też namówić mężowi na wędrówki na wysokościach i zdobycie najwyższego szczytu Fuerteventury - Pico de La Zarza. Na szlaku spotkaliśmy aż jednego miłośnika turystyki górskiej i sporo pasących się tu kóz. Podobno jest ich na wyspie więcej niż samych mieszkańców. Ze szczytu roztacza się jeden z najpiękniejszych widoków jakie miałam okazję zobaczyć w życiu - widać stąd plażę Cofete, a przed sobą mamy urwisko praktycznie wpadające do wód oceanu...
Uwielbiam też gościnność mieszkańców Wysp Kanaryjskich a mam porównanie z tymi na kontynencie czy na Balearach. Tutaj wchodząc gdziekolwiek do sklepu czy restauracji jesteś od razu witany jakbyś był przyjacielem rodziny a nie przypadkowym klientem.
Mojo rojo, mojo verde
Uważam, że jednym z największych bonusów moich podróży jest możliwość skosztowania lokalnej kuchni, a co za tym idzie jedynych w swoim rodzaju smaków i zapachów. Z Fuerteventury przywiozłam oprócz wspaniałych wspomnień słynne tutejsze sosy mojo rojo i mojo verde, kozi ser i likier bananowy na bazie rumu - popularny ron miel.
Ile to kosztuje
I na koniec gratka dla zakupoholików. Wyspy są obszarem specjalnym państw członkowskich Unii Europejskiej. A co za tym idzie znajdują się poza unijnym obszarem VAT. Skutkuje to rewelacyjnymi cenami wielu towarów min. na perfumy, wyroby skórzane czy alkohole. Sprawdźcie tylko dokładnie limit bagażu w samolocie żeby nie okazało się że będziecie musieli zapłacić dodatkowo na lotnisku abstrakcyjnej opłaty za nadbagaż...
Następny artykuł